wtorek, 15 lutego 2011

Siedzimy w domu


  Chciałabym Wam bardzo podziękować za wszystkie słowa wsparcia i trzymanie kciukasów. Nie pojechaliśmy do szpitala. Wojtek się rozchorował. Całe górne drogi oddechowe są zatkane, łącznie z uszami. Marudny jest niesamowicie, co tu dużo mówić - jak każdy chory facet - haha. Teraz będziemy czekali na kolejny wyznaczony termin. Tak bym chciała, aby nie było to konieczne, gdyż przerażona jestem tym, że do badania będą stosować znieczulenie ogólne u mojego dziecka. Ale innego wyjścia nie ma, a trzeba potwierdzić przypuszczenia, czy to, co mu dolega to refluks czy też nie. Ale przecież u "tych dzieci" - to jest prawie norma. Czasami jak słyszę lekarzy, to poprostu mam dość. Jak już dziecko jest troszkę inne, to zaraz uogólniają do całej grupy. I tak jest właśnie z Wojtkiem. Jako dziecko z zespołem Downa musi być wiotkie. I tu jest zonk - bo Wojtek od początku wiotki nie był. Przerostu języka też nie ma, nie ślini się - poza okresem, gdy mu idą zęby. Ale oczywiście teraz też trafiłam na lekarza, który stwierdził, że może u Wojtka to przerost migdałka, bo "te dzieci' mają inną budowę, itd i dlatego mają często katar. Odpowiedziałam, że mój Bąbel to ostatni katar miał na początku sierpnia po operacji serca i od tamtego czasu spokój. Przerost migdała został wykluczony. I tak już chyba będzie ... muszę się uodpornić na tego rodzaju wypowiedzi. Cięzko jest, ale widzę, że z czasem przychodzi coraz łatwiej.

  Miałam wczoraj napisać, ale ciągle coś innego wypadało. Dlatego dziś - tak wirtualnie - poczęstuję Was ciasteczkiem  - wprawdzie typowo walentynkowe - ale to nie ważne - bo bardzo smaczne.



Miłego wieczoru.

10 komentarzy :

  1. Cholepa Ci lekarze.......

    Trzymajcie się Kochani. Lucynko trzymam jak zwykle kciuki za Was mocno !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. oj Ci lekarze... można by powieści pisać...:(
    Wszystkiego najlepszego dla Was:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucynko wszystkiego co najlepsze dla Was, trzymajcie się dzielnie.
    A ciacho...oj zjadło by się ;O)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciacho smakowicie wygląda :)
    Powodzenia z lekarzami i trzymajcie się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już też nie mam siły, terapię Dominik ma od października, diagnozowanie od półtora roku i nadal nie usłyszałam ani słowa o przyczynie zaburzeń :(
    Więc rozumiem Cię przynajmniej troszkę.
    Życzę dużo zdrowia Wojtusiowi a Tobie i Mężowi jeszcze więcej siły :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam tu pierwszy raz, ale zaglądać będę. Trzymam kciuki za Wojtusia i za Ciebie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Szybkiego powrotu do zdrowia Wojtusiowi a Tobie Lucynko dużo sił żeby udźwignąć to co los przynosi...
    Głowa do góry będzie dobrze, tyle osób trzyma za Was kciuki, że inaczej być nie może :)
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja rowniez trzymam kciuki za Wojtusia :)
    Moj Max mial dwa razy znieczulenie ogolne ,dwa razy operacja na migdalach ostatecznie pozbylismy sie ich :( bo nie dawaly Maxowi spac ,dusil sie niesamowicie takie przerosniete byly.Od tego czasu nie wiem co to choroba u mojego Dziecka :) lekki katar to przeciez nie tragedia:) Juz 2 lata po operacji i zadnego antybiotyku co przed bylo nagminne:)
    Trzymaj sie Lucynko,caluski dla wojtusia .
    Poz.Dana

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana 3majcie się!!! No niestety będąc nauczyna przez lekarzy też widzę to, że bardzo uogólniają wiele spraw ;/ Mało jest takich osób, które praktykują indywidualne podejście do pacjenta... Całusy dla Ciebie i Wojtusia :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic mnie tak nie wkurza i nie drażni jak uogólnianie Pacjentów i traktowanie jako kolejny przypadek, a nie jak małego chorego Pacjenta, któremu trzeba pomóc, okazać serce, a także godność. Przecież dziecko to też człowiek, malutki i bezbronny.

    OdpowiedzUsuń