Siedzę, objadam się truskawkami (tak, tak - jeszcze są ;-)) i zastanawiam się, jak tu zacząć ten wpis, aby jakoś się kleił. O robótkach pisać nie chcę, mam kilka zaległych małych obrazków do pokazania, kilka szalików drutowanych, szyte koty, plecione kolczyki - ale jakoś tak, po tak długim czasie chyba ich pokazywać nie będę. Pojawi się nowa rzecz, to od razu tutaj ją pokażę. Obiecuję :-)
Dziś zdecydowanie o czymś innym.
Jakiś czas temu zobaczyłam u siebie zmieniające się kolorystycznie znamię. Udałam się do dermatologa - aby zbadać, co się z tym dzieje i czy mam się czego obawiać, zwłaszcza teraz, gdy już kilka z moich koleżanek jest po usunięciu dziwnych zmian. Wzięłam się za siebie i poszłam. Pani doktor bardzo miła obejrzała przy użyciu dermatoskopu znamię, które mnie niepokoiło. Uspokoiła mnie, powiedziała, że z nim nie jest źle, ona nic niepokojącego nie widzi - pozostawiamy do obserwacji. Zabrała się do oglądania pozostałych. Ja już spokojna, wyluzowana - nagle słyszę - "ale ten trzeba usunąć". Gruchnęło, od razu wewnętrzny niepokój.
Gnojek umiejscowił się na plecach, w miejscu, którego nawet dokładnie w lustrze nie zobaczę. 19 lipca wizyta u onkologa - matko, jeszcze u lekarza tej specjalizacji mnie nie było. Mam nadzieję, że po usunięciu okaże się, że to nie było nic groźnego. Nie będę pisała, że się nie boję, bo się boję - ale trzeba się za to zabrać.Często jest tak, że my kobiety najpierw myślimy o wszystkich wokól a dopiero na końcu o sobie. Czasem trzeba być egoistycznym i postawić siebie na pierwszym miejscu.
Teraz mam zalecone kontrole u dermatologa co pół roku - obserwacja pozostałych zmian barwnikowych na skórze. Badanie szybkie, nieinwazyjne i co najważniejsze - bezbolesne. Zwróćcie uwagę u siebie - czy jakiegoś podejrzanego "gada" nie ma i dla własnego spokoju udajcie się do lekarza na konsultację - niech obejrzy. Trzeba o siebie dbać, bo jak my nie zadbamy o siebie to kto?
Pozdrawiam Was gorąco
Miło, że znowu jesteś :) wszystko na pewno będzie dobrze!!! trzymam za to kciuki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci za ten wpis:) dostałam podwójnego kopa, myślę że niedługo i ja wrócę do swojego bloga i co ważniejsze wybiorę się do dermatologa, cała jestem "piegowato znamionowa" więc nie zaszkodzi, choć zmian żadnych nie zauważam. A u Ciebie będzie dobrze, zobaczysz:)Apel o konieczności dbania o siebie chyba powieszę sobie nad łóżkiem;)
OdpowiedzUsuńw pełni poperam i oby Ci się jakiś zbędny gad nie przypałetał
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze!
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne
Zuziu Kochana...
OdpowiedzUsuńTrzeba wierzyć w to...że nic złego nam się nie przytrafi.
Ja jestem pewna,że będzie dobrze...i tego Ci z całego serca zyczę!
Miło znowu Cię czytać:)
Uściski:)
Kasia
Trzymam kciuki, ale wierzę, że nie potrzebnie bo i tak wszystko dobrze u Ciebie będzie. Chyba i ja w końcu się pokażę lekarzowi. Siedzi u mnie taki mały jeden dziad ;-).
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zmroziło, jak przeczytałam Twój wpis.. Z roku na rok wyskakuje mi coraz więcej pieprzyków. A tu lato w pełni, pogoda iście afrykańska - po tłoku na plażach wnioskuję, że nie każda z nas zastanawia się nad konsekwencjami smażenia na słońcu. Dzięki, że przywołujesz do rozsądku! Ja biorę sobie do serca to, co napisałaś.
OdpowiedzUsuńMam też ogromną nadzieję, że wyniki Twojego badania wyszły pomyślnie?
Mam nadzieję, że znamię okazało się niegroźne i jest u Ciebie wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńMasz rację, odkąd na świecie jest Zosia, zauważyłam, że o sobie myśli się na samym końcu. Kiedyś odwiedzałam regularnie kilku lekarzy i robiłam podstawowe badania..a teraz??Trzeba się będzie za to zabrać. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Buziaki dla małego przedszkolaka:*
OdpowiedzUsuń