Osoby, które przeczytały poprzednią notkę, a której już nie ma (na szczęście) śpieszę uspokoić. Był to żart - prima-aprilisowy żart. Może niezbyt wyszukany, może nawet niezbyt śmieszny, ale jednak żart. Elishafciarka wyczuła mnie ...
Siedząc wieczorem uświadomiłam sobie, że nikogo przez cały dzień nie nabrałam. Dużo zajęc było, a głównie to Wojtek kręcił sie koło mnie. On jednak jeszcze odrobinkę za mały na dowcipy. Może za rok będę mogła mu powiedzieć, że ma nosek ubrudzony, ale jednak jeszcze nie teraz.
Szukając swojej "ofiary" pomyślałam o blogu. Bo na rozmowę telefoniczna było już za późno, na sms'a również. Pozostał internet. Przepraszam Was, że to tutaj "padł" mój niezbyt śmieszny żart. Dochodziła pólnoc, czas uciekał, zresztą o tak później porze nie było szans (w moim przypadku) na wymyślenie czegoś bardziej wyszukanego.
Jadąc z Wojtkiem z rehabilitacji, w samochodowym radio usłyszałam, że zgodnie z tradycją, tak jak w Tłusty Czwartek trzeba zjeść chociaż jednego pączka, tak w Prima Aprilis trzeba zrobić choć jednego psikusa i kogoś nabrać. Musiałam sprostać wymogom tradycji - same rozumiecie ;-).
Śpieszę donieść, że nie mam zamiaru likwidować bloga, jest dla mnie zbyt "cennym" miejscem. Może z częstotliwością wpisów ostatnio jest kiepsko, ale już mam w zanadrzu kilka tematów na najbliższe posty, więc nie jest źle. Teraz tylko trochę wolnego czasu trzeba "skroić" i będzie git. Wpisy będą się pojawiały.
Miłej soboty Wam życzę.
Ulżyło mi:) Dobrze, że jednak nie znikasz z sieci:)
OdpowiedzUsuńA ja się z tradycji trochę wyłamałam i żadnego żartu na wczoraj nie wymyśliłam...
to dostajesz wirtualnego klapsa;) i bardzo fajnie że to tylko żart:)
OdpowiedzUsuńBabsztylu niedobry :D
OdpowiedzUsuńCo za ulga
O Ty ;o) ja się dałam nabrać ;o)
OdpowiedzUsuńja też dałam się nabrać, ehhhh
OdpowiedzUsuńi tak nawet sobie w piątek myślałam, co by było gdybym ja tak napisała, ale stwierdziłam że to 'niecne' hehe a sama się nabrałam na Twój wpis. oj, niedobra kobieto !