Siedzę sobie właśnie i wspominam. Za oknem gra jakiś lokalny rockowy zespół. Przyjechał autobus i chętni oddają krew. Rok temu i my potrzebowaliśmy krwi dla naszego Wojtka. Znalazły się osoby, które pomogły. I tak, równo rok temu - 30 lipca 2010 roku nasz Bąbel został zabrany na salę operacyjną. Oddałam go w ręce kardiochirurgów. Operacja prawie pięciogodzinna zakończyła się sukcesem. Dziura w serduszku została zaszyta. Dziś wspomnieniem jest niemała blizna na klatce piersiowej i kilka innych drobniejszych. Ale nie są one ważne, po prostu przyzwyczailiśmy się do ich widoku. Najważniejsze jest to, że nasz synek żyje, że walczył dzielnie, że jest z nami.
Wspominając te chwile mam oczy pełne łez - łez szczęścia. Powikłań nie było żadnych, nastąpiła znaczna poprawa, więc tylko pozostaje nam się cieszyć, gdyż Wojtek broi jak to chłopiec w jego wieku. Uśmiech nie schodzi mu z buzi ... po prostu nasze małe Słoneczko daje nam tyle szczęścia ile może dać dziecko rodzicom ...
Dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Najważniejsze, tak jak piszesz, że jest z Wami.
OdpowiedzUsuńMuszę iść się przebadać, czy mogę krew oddawać - od dawna nosiłam się z tym zamiarem, ale ciąże, karmienie uniemożliwiały. A może się komuś przydać.
Z całego serca życzę, by już zawsze tak było - razem w zdrowiu i uśmiechu!
OdpowiedzUsuńDobrze, że te najtrudniejsze chwile już za wami, że są już tylko niemiłym wspomnieniem. Oby już teraz Wojtuś zdrowo się rozwijał i rósł na pociechę rodzicom.
OdpowiedzUsuńWojtuś jest szczęściarzem, że ma taką mamusię. Gorąco pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, że te złe chwile są już tylko wspomnieniem! Wszystkiego dobrego dla Was, a dla Wojtusia dużo zdrówka, niech Wam rośnie na pociechę!!!
OdpowiedzUsuńPamiętam Twój niepokój z tamtego okresu.Śledzę na bieżąco Wasze zdrówko i rozwój Wojtusia, trzymając oczywiście kciuki.
OdpowiedzUsuńJesteś dzielna.
Pozdrawiam
Uściski dla Wojtusia i dla Ciebie:) I niech ten uśmiech nie schodzi z Waszych twarzy!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że te ciężkie dni macie już za sobą, dużo zdrówka dla Wojtusia i szczęśliwych rodziców :)
OdpowiedzUsuńDziekuję Wam za tyle ciepłych słów.
OdpowiedzUsuń