Szaliczki powstają, niczym na taśmie produkcyjnej. Kolejne trzy - dwa z włóczki Frilly, jeden z Argentiny, pewnie nie ostatnie - fajnie się je robi, fajnie przekazuje jako podarek ... ogólnie fajnie jest ;-) - oby tak dalej.
Pozdrawiam prawie wiosennie
Obłędne są!!!!
OdpowiedzUsuńŚliczne, śliczniusie :O)
OdpowiedzUsuńJuż na samym zdjęciu prezentują się super :).
OdpowiedzUsuńCudny frick na punkcie frilly :-)
OdpowiedzUsuńprzesliczne! a ten w środku mnie urzekł swoimi kolorami:)
OdpowiedzUsuńTen w środku jest przepiękny..tzn. reszta też, ale ten skradł mi serducho..
OdpowiedzUsuń