I już mamy siódmy odcinek mojego serialu pt."Skarpeciora dla Wojtka". Do świąt coraz mniej czasu, ale ja się nie poddaję i po cichutku liczę na to, że do końca weekendu uda mi się postawić wszystkie xxx. To byłby juz luksus, bo kontury i uszycie całości uważam za naprawdę niewielki drobiazg do wykonania. Zwłaszcza, że świąteczny materiał bedzie u mnie dopiero po niedzieli. Mam przynajmniej taką nadzieję, bo teraz nieterminowe dostarczenie paczki zwala się na aurę - nie powie sie natomiast,że się nie wyrabiają - co jest zgodne z prawdą. Ale nie o kurierach itp będę pisała.
Ostatnio skarpeciora wyglądała już dosyć dobrze:
Teraz już prezentuje się zdecydowanie lepiej. Większa ilość krzyżyków przyczynia się do tego, że coraz mniej pustych plam jest widocznych:
Najwięcej pracowałam przy górnej części, co zresztą zdecydowanie to widać.
Wczoraj otrzymałam przemiłą przesyłkę - opowiem o tym jutro - a co - troszkę potrzymam Was w niepewności - ot taki mój psikus ;)
wygląda wspaniale i widząc twoje tempo to zdążysz napewno:) czekam na efekt końcowy . a Wojtuś może jeszcze nie w tym roku ale za kilka lat doceni mamy starania:)
OdpowiedzUsuńOj Lucynko, na pewno zdążysz. Przeciez ona juz prawie skonczona :o) A paczki w tym roku wyjatkowo sprawnie...póki co ;O)
OdpowiedzUsuńTaka końcówka haftu to sama przyjemność,bardzo jestem ciekawa jak będzie wyglądała cała,już uszyta(a czy zawartość skarpety już przygotowana? :))
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńjuż pięknie się prezentuje :)